WIELKA PODRÓŻ MAĆKA SQ8MZW DO JAPONII W Pacanowie profesorów kują. Więc nasz Maciuś, mądra, doktorska głowa, błąka się po całym świecie aby dojść do swego Pacanowa! Właśnie nową skończył podróż. A co przeżył i co widział tekst ten wam opowie!  Najpierw nasz Maciuś w ramach pożegnania i coby przezwyciężyć stres spotkał się z kilkoma kolegami klubowymi na ławeczce,w okolicach klubu ( w klubie jak powszechnie wiadomo nie biesiadujemy już!). Poszło tak c.a.1,5L i kilkanaście P. Tak "podbudowany" udał się Maciuś na lotnisko. Lekko zmęczony ( jak zwykle), chwiejnym, dziarskim krokiem wsiadł do samolotu.Przelatując nad Władysławowem i Helem rozczulił się. Łezka w oku się zakręciła na wspomnienie wspaniałych, zeszłorocznych wakacji ze swoją żoneczką Agatą. Znieczulony i rozczulony oddał się objęciom morfeusza i zapadł w błogi sen.Obudził się gdzieś tak nad Syberią z ogromnym głodem nikotynowym i leciutkim kacem. Organizm natarczywie domagał się dymka!: Ale co tu zrobić? Toż to samolot! Nie można! Maciuś myślał i kombinował. Ale jakoś nie szło mu to zbyt dobrze. Udał się więc do toalety. Tu po ulżeniu sobie, spłukując wodę i patrząc na wir i ciśnienie z jakim ona opada w przestworza, niczym pomysłowy Dobromir wpadł na genialny pomysł oszukania czujników dymu! Szybko wyciągnął szluga, odpalił, zrobił dwa potężne machy, uśmiech pojawił się na twarzy!Nikotyna pięknie rozlała się po organizmie! Różnica ciśnień powietrza w kiblu była taka iż bez problemu zasycała dym z papierosa! Super! Niestety. Po dwóch sztachach Maciuś usłyszał kroki stewardesy! Szybko skiepował peta, zatarł ślady przestępstwa i wybiegł z toalety. Stewardesa zaczęła jakoś dziwnie patrzeć na Maćka. Zajrzała do kibla, po czym przez interkom zaczęła coś gadać z pilotami. Maciek przerażony skulił się w fotelu i w takiej pozycji dotrwał do lądowania w Tojohchi. Uf! Udało się! Samolot szczęśliwie wylądował. Wszyscy zeszli na płytę lotniska. Maciek szczęśliwy wraz z osobami towarzyszącymi podziwia krajobraz Japonii. Aż ty nagle coś wpada mu do oka! Trze, trze ale nie chce wyjść. Zaczyna łzawić. Trudno pech. Jak się okazało przez cały pobyt naszego Maciusia w JA oko było zaropiałe, spuchnięte i coś ciągle z niego ciekło. Musiał założyć ciemne, przeciwsłoneczne okulary , coby nie drażnić wrażliwych na estetykę mieszkańców kraju kwitnącej wiśni. To co do niego wpadło wyszło dopiero w ostatni dzień pobytu, jak żegnał się z Japonią! No ale puki co, wraz ze swoim Profesorem udali się do zarezerwowanego przez organizatorów hotelu. Hotel piękny! Nowoczesny! Ponad 30 pięter i 2000 pokoi. Z tych 2000 pokoi jest jeden w którym nie działa klimatyzacja. Jak sądzicie, komu ten pokój przypadł? Tak! Zgadza się! Ten jeden, jedyny pokój bez klimy otrzymał nasz Maciuś!!! Przez cały pobyt temperatura nie schodziła poniżej 34 stopni, do tego wilgotność dwa razy większa niż w SP ! Możecie se wyobrazić katusze Maćka dodając do tego chore oko! Coby o tych niedogodnościach zapomnieć i przystosować się do azjatyckiego klimatu, wspólnie ze swoim profesorem zaczęli się "znieczulać" czy też raczej uodparniać na azjatyckie bakterie, grożące każdemu europejczykowi. Najlepszym środkiem na takowe uodpornienie jest miejscowy wyrób pod nazwą "Sake". Słabe toto jakieś i w smaku niezbyt przyjemne. ale jak się kilka litrów wchłonie to można się uodpornić na Amebę i inne cholerstwa. Tak Maciuś ze swoim pryncypałem uodparniali się systematycznie przez cały okres pobytu w JA. Koniec części pierwszej. C.D.N. Prawdziwy Horror dopiero przed nami !  |